„Trening motoryczny to pewien ułamek całości, który ma znaczenie, lecz na wysokim poziomie nie wpływa bezpośrednio na wynik rywalizacji sportowej.

[…] Osobiście poddaję w wątpliwość (samego siebie), czy adaptacje wynikające z użycia ćwiczeń w tak niewielkiej ilości w ogóle następują.

[…]„All models are wrong, but some are useful” – to zdanie świetnie oddaje esencję pracy w zespole”. Przeczytaj – zanim zaczniesz pracę w zespole!

Słowem wstępu:

W pierwszej części tego cyklu wpisów  omówiliśmy sobie pierwsze 3 założenia pracy w zespole, a mianowicie: 

1. PRACA W ZESPOLE ZNACZĄCO RÓŻNI SIĘ OD INDYWIDUALNEJ PRACY ZE SPORTOWCEM.

2. INDYWIDUALIZACJA PROCESU TRENINGOWEGO ZMIENIA SIĘ W „GRUPOWANIE” W PROCESIE TRENINGOWYM.

3. TO, ŻE CI NA KIMŚ ZALEŻY JEST WAŻNIEJSZE OD TEGO CO WIESZ!

Tu znajdziesz całość artykułu: 10 RZECZY – PRACA W ZESPOLE (rozwoj-sily.pl)

Z tego artykułu dowiesz się o kolejnych istotnych elementach, niezwykle ważnych w kontekście pracy w zespole. 

4. PUŁAPKA SPECJALIZACJI I SOCIAL MEDIA JAKO BROŃ OBOSIECZNA

Zaawansowana periodyzacja oraz opieranie treningu przygotowania fizycznego na „metodach specjalnych” to niezwykle ciekawe i rozwijające pod względem naukowym i praktycznym zagadnienia trenerskie. Samemu też chętnie od czasu do czasu uczęszczam na szkolenia i warsztaty z wąskich zagadnień mojej ukochanej dziedziny, jaką jest trening fizyczny. Sęk w tym, iż, wszystkie szkolenia i warsztaty z wąskich dziedzin jakimi są: metody specjalne (np. triphasic, VBT, running specific isometrics, Frans Bosch systems, trening układu wzrokowego, itd.) oraz modele periodyzacji (falowa, liniowa, sprzężona, blokowa itd.) są możliwe do przełożenia i do pełnego wykorzystania tylko w sportach indywidualnych.

GENERALIŚCI vs. SPECJALIŚCI

Żeby to lepiej wyjaśnić, posłużę się nomenklaturą użytą przez Mladena Jovanovica.

Należy pamiętać, że zawodnicy sportów zespołowych to w znakomitej większości GENERALIŚCI.  Czyli tacy zawodnicy, u których trening siłowy i wzrokowo-motoryczny to składowa treningu, która ma pomóc im wzmocnić mięśnie i ścięgna, zwiększyć siłę, moc i czas reakcji, oraz ewentualnie, zmniejszać ryzyko kontuzji. I w takim kontekście należy ich rozpatrywać. Trening motoryczny to pewien ułamek całości, który ma znaczenie, lecz na wysokim poziomie nie wpływa bezpośrednio na wynik rywalizacji sportowej.

Zupełnie inaczej sprawa wygląda u grupy SPECJALISTÓW – np. podnoszenie ciężarów, łucznictwo. Trening siłowy oraz trening układu wzrokowego są dla nich celami samym w sobie i mają bezpośredni wpływ na wynik.

Dotyczy to także SEMI-SPECJALISTÓW (np. sprint lub biathlon), u których siła i moc mięśniowa lub praca ręka-oko to kluczowy składnik wyniku sportowego – ale nie jest jedynym, który jest niezbędny.

Skoro nasi zawodnicy sportów zespołowych to generaliści, to my, jako trenerzy, paradoksalnie zostajemy specjalistami przygotowania fizycznego w sportach drużynowych, będąc przede wszystkim generalistami. Nie zniechęcam do uczęszczania na szkolenia! Specjalistyczna wiedza rozbita na czynniki pierwsze to zawsze wartość dodana i samemu uczę się od szkoleniowców i wykładowców specjalizujących w wąskich dziedzinach. Zaznaczam jednak, że ciekawostki np. z treningu układu wzrokowego wykorzystuję raz na kilka miesięcy w specyficznej pracy z klientem indywidualnym. Czasem wykorzystuję je w znikomej ilości podczas pracy w zespole (np. rozgrzewka). Jest to jednak zaledwie promil ogólnej pracy wykonywanej przez zawodników.

Osobiście poddaję w wątpliwość (samego siebie), czy adaptacje wynikające z użycia ćwiczeń w tak niewielkiej ilości w ogóle następują. Wydaje mi się, że jest to przełamanie stagnacji i rutyny treningowej.

Trening piłki nożnej czy koszykówki, w którym występują małe i duże gry, według mnie, to najlepszy, najbardziej dostępny i nie wymagający dodatkowego czasu treningowego, trening układu wzrokowego czy widzenia peryferyjnego. Sama gra wymusza specyficzne ustawienie ciała oraz reakcje na bodziec przy „game speed” w warunkach narastającego zmęczenia i obniżania się poziomu koncentracji.

Konia z rzędem temu, kto udowodni, iż, warto poświęcić dużą część, ograniczonego i tak czasowo treningu motorycznego na izolowane ćwiczenia wzroku dla całego zespołu, uzyskując dzięki temu taką przewagę, która będzie wyróżniać nasz zespół na tle ligi.

Dlatego uważam iż szeroka wiedza z wielu aspektów powoduje, że łatwiej będzie funkcjonować w zespole, podczas gdy specyficzne, wąskie specjalizacje sprawdzają się raczej w sportach indywidualnych i w pracy z klientem indywidualnym o specyficznych potrzebach.

ORGANIZACJE TRENERSKIE

Środowiska trenerskie – szczególnie na zachodzie, dostrzegły ten problem i w pewnym sensie wynalazły swoje rozwiązanie. Tworząc organizacje, które zebrały wybrane przez siebie metody treningowe w jedną całość i pewien model, który według danej organizacji jest najlepszy, uczą i certyfikują kolejnych trenerów. Przykładami są EXOS, ASCA, EPI, ALTIS itd.

Dla mnie, jako trenera, „zakochanie się” w jednym modelu pracy i uznawanie go za lepszy i ważniejszy od pozostałych jest krótkowzroczne.

„All models are wrong, but some are useful” – to zdanie świetnie oddaje esencję pracy w zespole.

Modele pracy, przyjęte przez różnorakie organizacje, zawsze będą niewystarczające do osiągania pełni możliwości. Właśnie poprzez kompleksowość i zawiłość świata treningu sportowców (pracujemy z żywym organizmem, a nie z algorytmem). Dlatego w mojej opinii, wszystkie szkoły treningowe stanowią pewien „framework”, czyli strukturę którą możemy dowolnie formować w zależności od kontekstu. Co więcej, co kilka lat okazuje się, że pewne elementy tych modeli zostają niejako obalone przez najnowszą naukę i praktykę.  Między innymi dlatego uważam, że nie wolno zamykać się na pewne protokoły czy modele. Należy z nich czerpać to, co jest nam najbardziej potrzebne w danym miejscu i czasie, mając na uwadze przyszłość.

4A. SOCIAL MEDIA

Ten punkt jest nieco oderwany od koncepcji „pracy w zespole”, dotyczy de facto wszystkich trenerów rozpoczynających swoją pracę w sporcie.
To pułapka, w którą wpadają bardzo młodzi trenerzy, rozpoczynający swoją misję. Gdy zaczynaliśmy swoją pracę, a przecież nie było to wcale tak dawno – dostępność wiedzy w Internecie była znacznie mniejsza, w polskojęzycznym wydaniu wręcz znikoma!

Chcąc poszerzać swoją wiedzę musieliśmy czytać anglojęzyczne książki, jeździć na zagraniczne szkolenia i warsztaty oraz pierwsze, pojawiające się szkolenia w Polsce. Dzięki szybko rozwijającym się wtedy social mediom, zyskaliśmy dostęp do wiedzy i metod stosowanych przez znanych trenerów z zachodu. Pojawiało się także świeże, polskie spojrzenie na przygotowanie fizyczne, wprowadzane na rynek przez specjalistów z naszego kraju, którzy pomimo doświadczenia i dużej wiedzy, dopiero raczkowali w świecie Facebooka, blogów i innych mediów społecznościowych. To samo dotyczy badań naukowych i ich popularyzacji. Odnoszę wrażenie, że przez to iż kilka lat temu dostępność wiedzy była mniejsza, łatwiej było się z nią obyć, przyswoić i spokojnie przetestować (umówmy się – przeczytanie, zrozumienie, wprowadzenie w życie i oswojenie się z pracami Zatsiorskiego, Verkhoshanskiego, Haff’a, Bompy itd. wymaga co najmniej kilku lat codziennej nauki i pracy na żywym organizmie).

ŁATWO PRZYSWAJALNE INFOGRAFIKI?

Dziś niemal każdy trener prowadzi swoje social media, a przyrost i dostępność do darmowej oraz lekkostrawnej wiedzy jest największy w historii. Każdego dnia do sieci wrzucane są streszczenia i omówienia najnowszych badań i metod. Posty na Instagramie przedstawiające raptem w 1000 znaków zjawiska fizjologiczne, biochemiczne i opisujące najbardziej skomplikowane metody periodyzacji. A przecież żeby dobrze opisać dane zagadnienia, wypadałoby stworzyć przynajmniej artykuł na bloga, którego długość zapełniłaby kilka stron A4.

Pojawiające się jak grzyby po deszczu posty: 5 najlepszych ćwiczeń na wyskok, przyspieszenie, prewencję urazów, wytrzymałość, masę itd..powoduje, że w głowie nastawionego na sukces i bardzo podnieconego swoją pasją 21-letniego trenera, pojawia się przekonanie o przyswojeniu i posiadaniu bardzo dużej wiedzy treningowej.

Dzieje się tak, gdyż łatwo przystępnych, „instagramowych” materiałów jest niezwykle dużo i z olbrzymią łatwością się je konsumuje – posty mają przykuć naszą uwagę i wyczerpać temat w kilka minut. Dodatkowo, wiele z tych postów skonstruowanych jest tak, iż sugerują one pewien problem (np. przyspieszenie), krótko opisują przyczyny i teorię, jednocześnie dając nam gotowe rozwiązanie (znów w krótkim opisie) oraz filmiki z wykonaniem – voilla! Wszystko w jednym, nie trzeba już zgłębiać teorii i szukać rozwiązań w praktyce.

Problem w tym, że te rozwiązania są najczęściej pozbawione kontekstu, są ćwiczeniem samym w sobie, które bez odpowiedniej dawki, progresji i stopniowego zwiększania obciążeń, jest tylko ćwiczeniem – które może być najlepsze dla „przyspieszenia” dla zawodnika X w danym momencie, ale dla niego samego za 2 sezony, może być krokiem wstecz. Nie istnieje coś takiego jak najlepsze ćwiczenie na (tutaj wstaw sobie dowolną frazę), gdyż atleci i ich trening to kompleksowy temat oparty na kontekstach (tego z czym mamy do czynienia, co było w przeszłości i kogo chcemy mieć w przyszłości). To samo ćwiczenie, które ma być najlepszym ćwiczeniem na (cokolwiek), może być najgorszym – bo jednocześnie jest tym (ćwiczeniem) czego ktoś potrzebuje żeby stać się lepszym oraz tym co może uwstecznić proces (w innym przypadku). Dlatego ćwiczenia są tylko ćwiczeniami, a wiedza gdzie je osadzić to więcej niż 1000 znaków.

5. DOKŁADNE PLANOWANIE ROCZNE NIE MA SENSU.

W poprzednich podpunktach, poruszając tematy specjalizacji, zwróciłem uwagę na nieprzewidywalność środowiska sportowego. Dotyczy to generalnie całego funkcjonowania gatunku ludzkiego – jedyna pewna rzecz na tym świecie to zmiana. Jako początkujący w zawodowym sporcie trener, często siadałem do generalnego planowania całorocznego cyklu treningowego, inspirując się periodyzacją Bompy czy Zatsiorskiego.

Rozbijałem makrocykl roczny na mezocykle, chcąc podzielić rok tak, aby w danej części roku pracować nad poszczególnymi cechami motorycznymi. Gdy już się z tym uporałem, rozbijałem mezocykle na konkretne mikrocykle i próbowałem tworzyć poszczególne jednostki treningowe tak, żeby rozpoczęcie pierwszego tygodnia, dało „zamierzony” efekt na koniec ósmego tygodnia. Zaczynałem rozpisywać jednostki w kolejnym mezocyklu gdzie to, co teoretycznie wypracowane we wcześniejszym, miało być podstawą do rozpoczęcia kolejnego mezocyklu trwającego powiedzmy 10 tygodni i mojego idealnego modelu progresji, który miał dać zamierzone rezultaty w nowej cesze motorycznej. Jak myślisz, jaki był efekt?
Jeśli udało mi się przeprowadzić wszystko od A do Z przez 14-20 dni to i tak był duży sukces. Moje „idealne” założenia nie obejmowały tego, że: ktoś się rozchoruje, umrze mu babcia, trener główny zmieni założenia, nie będzie dostępu do siłowni, zawodnik odniesie kontuzję, źle się wyśpi, nie zregeneruje się odpowiednio z poprzedniej jednostki, będzie miał stłuczkę samochodową w drodze na trening, rzuci go dziewczyna lub chłopak – powodów mogę znaleźć jeszcze setki, bo takie jest po prostu życie.

NAUKA A PRAKTYKA

Modele evidence based practice, mają pewne ograniczenia – są stworzone poprzez uproszczenie świata do modelu „laboratoryjnego małego świata”, które na potrzeby naukowe (aby badania miały wartość), wyrywają z kontekstu interwencje treningowe i nie biorą pod uwagę kompleksowości pracy z grupą ludzi. Dlatego musimy być szczególnie czujni i ostrożni w stosowaniu naukowych, optymalnych prawd dla „niewielkiego obszaru zainteresowania”, pamiętając, że nauka i badania naukowe nie tworzą całości Evidence Based Practice, a są jego elementem.

Z resztą, wraz z Moniką (która koordynowała badania do swojej pracy magisterskiej), przeprowadzaliśmy badania na grupie zawodowych koszykarzy badając wpływ pewnych interwencji. Interwencje te, zostały w pewien sposób połączone z innymi metodami treningowymi trenera głównego idącymi równolegle z podjętym przez nas programem a pomiary końcowe odbyły się w czasie, w którym drużyna była w dołku (seria porażek) i w kompletnie innym okresie sezonu zasadniczego, i ciężko tak naprawdę powiedzieć, które z elementów i interwencji miały wpływ na końcowe rezultaty. Pewnie był to mix wszystkich elementów.
Dla sportów zespołowych, warto stworzyć „framework” – o którym mowa była wcześniej, dzieląc okresy na Preseason-startowy-offseason, dobrać główne zdolności motoryczne nad którymi chcemy pracować w danym okresie. Planujemy maksymalnie 3-4 tygodnie do przodu, jeśli chodzi o okres przedsezonowy i pomiędzy sezonami oraz 1-2 tygodnie w sezonie startowym, dopasowując pracę do terminarza i aktualnego stanu zespołu. Sukces i osiągane rezultaty w przygotowaniu fizycznym zawodników w sportach zespołowych, głównie zależą od regularnego robienia swojej roboty coraz lepiej i przez długi czas, a nie poprzez zaawansowany trening w periodyzacji sprzężonej wpleciony w metodę triphasic z 10% Velocity cut-off podczas ćwiczenia z preaktywacją mięśni pośladkowych średnich.

6. STWÓRZ SWÓJ SYSTEM – KTÓRY NIE JEST IDEALNY, ALE ZAWSZE BĘDZIE PRZYNOSIĆ REZULTATY PONIEWAŻ JEST ELASTYCZNY.

Dobry trener powinien posiadać gotowe schematy, które będą działały w 90% przypadków, pozostałe 10% dobierając w zależności od kontekstu, indywidualnego przypadku czynników psychologicznych oraz fizjologicznych. Oczywiście, wraz ze wzrostem wiedzy te schematy powinny ewoluować, odrzucając to, co w drodze rozwoju uznaliśmy za niepotrzebne lub szkodliwe.

Wszyscy popełniają błędy, nawet najlepsi i najbardziej doświadczeni trenerzy i specjaliści. Sęk w tym, żeby minimalizować straty i popełniać je jak najrzadziej.

Dobrze jest mieć przygotowany „baseline” do:

  1. Treningu siły i mocy (baza ćwiczeń, budowa jednostki, schemat serii i powtórzeń, oraz poziom obciążenia) : gwarantuje Ci, że im bardziej doświadczony się staniesz, tym te jednostki będą wyglądać coraz prościej.
  2. Treningu szybkości: (baza ćwiczeń „sport specific” lub podstawowe ćwiczenia, schemat dystansów i serii, całkowity dystans przebiegnięty na dużych prędkościach, procenty szybkości maksymalnej)
  3. Rozgrzewki (czas trwania, rodzaj ćwiczeń dobrany do celu jednostki i do dyscypliny, intensywność)
  4. Treningu wytrzymałościowego (podstawowe jednostki treningu tlenowego, wprowadzenie i ich progresje, wysiłków mieszanych (prawidłową budowę interwałów), schematy i progresje biegów MAS).

Znacznie łatwiej jest mieć swój system, który tylko modyfikujesz na potrzebę chwili lub prośbę trenera głównego, aniżeli miotać się przed każdą jednostką i tworzyć ją od podstaw.

Nawet niedoskonały podstawowy plan, z rozsądną metodologią progresji będzie lepszy, niż trenowanie w chaosie i całkowita zmiana treningu, bo akurat wyszło nowe badanie lub zobaczyłeś/łaś coś nowego na Instagramie . Zaufaj sobie, pewne rzeczy po prostu działają.

_______________________________________________________________________________________________

Strength Development