Myślisz o pracy w zespole jako trener przygotowania motorycznego? Jest kilka rzeczy, o których być może jeszcze nie wiesz, a z pewnością przydadzą Ci się zanim zaczniesz swoją przygodę w sporcie.

Jakiś czas temu rozpoczęliśmy siódmy sezon, w którym będziemy odpowiedzialni za przygotowanie fizyczne drużyn sportowych. Przez pierwsze lata (cztery sezony), zawsze pracowaliśmy razem w jednej drużynie, co pomagało nam opanować sytuację i lepiej organizować treningi oraz strukturę pracy w klubie. Dzięki temu, dziś możemy swobodnie pracować osobno, gdyż nabrane doświadczenie spowodowało wzrost kompetencji. Każdy z nas odpowiada za inne zespoły w pojedynkę, wykonując pracę która wymagała niegdyś „burzy mózgów” i współpracy.

Oczywiście nie każdy z Was, będzie miał dostęp do „partnera” z którym będzie mógł dzielić obowiązki i organizację treningu (zarówno z powodów logistycznych, jak i finansowych – ewentualną wypłatę trzeba dzielić „na pół” :)). Zmiana dyscypliny, w której właśnie rozpoczynam swoją pracę, oraz osobiste podsumowanie ostatnich sześciu lat szalonej koszykarskiej przygody, zrodziło we mnie chęć podzielenia się swoimi przemyśleniami dotyczącymi pracy w zespołach sportowych. Ów przemyślenia zapewne przydadzą się trenerom, którzy stawiają pierwsze kroki w przygotowaniu motorycznym i zastanawiają się jaką drogę obrać. Monika, choć koszykówka to nie jest jej „pierwotne” środowisko, chyba została wciągnięta na dobre, bo rozpoczyna kolejny rok ciężkiej pracy w Akademii Koszykówki GTK Gliwice. Ja zaś, wpadam w środowisko które kocha się lub nienawidzi – czyli piłkę nożną. Pracę zaczynam w zespole z niższego szczebla (porównując do poprzedniego zespołu), ale jest to mój świadomy wybór, i takie rozwiązanie również Wam polecam. W kolejnych punktach wyjaśnię dlaczego tak uważam i na co musicie zwrócić uwagę, przed podjęciem decyzji.



1. PRACA W ZESPOLE ZNACZĄCO RÓŻNI SIĘ OD INDYWIDUALNEJ PRACY ZE SPORTOWCEM.

Nawet jeśli jesteś świetnym trenerem personalnym – praca jeden do jednego tylko w niewielkim stopniu pokrywa się z tym, co zastajesz będąc trenerem w zespole. Prowadzenie zawodowych sportowców na treningach indywidualnych, na pewno pomaga w zrozumieniu specyfiki oraz sposobu prowadzenia treningu w danej dyscyplinie. Co więcej, uczy empatii oraz pracy z „różnymi charakterami”, a także pomaga szybko dostrzegać szczegóły i błędy techniczne podczas wykonywania ćwiczeń. Warto więc zacząć od treningów indywidualnych, aby podnosić swoje umiejętności i pewność siebie, gdyż sytuacje z którymi musimy się zmierzyć podczas treningu w zespole, gdzie pracujemy z grupą ludzi, to zupełnie inna para kaloszy. Dotyczy to zarówno form rozgrzewki, planowania jednostki na siłowni i boisku, nadzoru i egzekucji, jak i na sprawnym koordynowaniu grup w ramach czasowych, tak aby „wstrzelić” się w trening zaplanowany przez trenera głównego.



2. INDYWIDUALIZACJA PROCESU TRENINGOWEGO ZMIENIA SIĘ W „GRUPOWANIE” W PROCESIE TRENINGOWYM.

W pełni zindywidualizowany proces treningowy w grupie 12-25 ludzi (nawet przy 9-11 jednostkach w tygodniu) to MIT. Często powtarza się, że należy maksymalnie indywidualizować proces treningowy, tłumacząc to tym, iż jest to kluczowy aspekt w przygotowaniu motorycznym. Problem leży w tym, iż profesjonalne testowanie, monitorowanie i co najważniejsze – wyciąganie z tych danych wniosków, jest obecne w kilku, może kilkunastu profesjonalnych zespołach sportowych w Polsce (kilka-kilkanaście w piłce nożnej i siatkówce, zaś w koszykówce, hokeju i piłce ręcznej – praktycznie nieobecne) oraz gdzieniegdzie w dyscyplinach indywidualnych (tenis, sztuki walki, lekkoatletyka).

Jak to wygląda w praktyce?

Załóżmy hipotetycznie, że masz pod opieką 15 zawodników oraz dostęp do obiektywnych danych i jesteś w stanie w pełni indywidualizować trening. Przygotowanie w pełni indywidualnej rozpiski opartej na przeprowadzonym monitoringu uwzględniającym wszystkie parametry i „potrzeby” danego zawodnika to minimum 20 min dla każdego z nich. Teraz pomnóżmy czas pracy potrzebny na przygotowanie jednej jednostki i wychodzi nam 300 minut (20min*15=300 min). Potrzebujemy w takim przypadku 5 godzin przygotowań do jednostki, która będzie trwała prawdopodobnie około 45 minut. Następnie, należy pokazać, poinstruować i przeprowadzić taką sesję z kilkoma lub kilkunastoma zawodnikami jednocześnie, pamiętając w danym momencie i czasie jakie są jego specyficzne potrzeby. Jest to skrajnie niepraktyczne. Możliwe do wykonania u zawodników NFL, z 5-cio letnim stażem jako zawodnicy o statusie profesjonalnym, mając w posiadaniu siłownię o pow.3000m2 – 16 squat racków, gdzie każdy z zawodników podpięty jest do przyrządu VBT i ma tablet z przygotowanym przez algorytm planem.

Oczywiście, trenerzy korzystający z obiektywnych danych w Polsce, mają swój benchmark oraz gotowe algorytmy treningowe, które skracają czas przygotowania jednostki, co powoduje, że znajdują oni pomost pomiędzy włożoną pracą, indywidualizacją procesu oraz możliwością wykonania danej jednostki (co z automatu powoduje, iż nie jest to wyidealizowane w pełni indywidualne podejście). Dlatego, polecamy naukę dobierania zawodników w grupy treningowe, tak aby osoby o podobnych parametrach i potrzebach trenowały razem. W zależności od posiadanych w klubie możliwości czasowych, poziomu zawodników oraz dostępnego sprzętu, staraj się konstruować programy tak, aby były zrozumiałe, łatwe w instrukcji i stosunkowo proste do wykonania, a jednocześnie odpowiadały ogólnej charakterystyce danej grupy. Co najistotniejsze, zawodnicy powinni osiągać na Twoich planach progres – jako trenerzy koła na nowo nie będziemy w stanie wynaleźć (fizjologia i biomechanika jest jedna) – pewne rzeczy po prostu działają i jest to udowodnione. Co pocieszające – wiele dróg prowadzi do Rzymu, dlatego jedni trenerzy osiągają postępy ze swoimi podopiecznymi szybciej niż inni, więc nie bój się do tego co udowodnione, dołożyć nutki swojej trenerskiej magii.
Naucz się odpowiednio grupować zawodników na przestrzeni jednostki, mikrocyklu czy całego mezocyklu. To znacząco ułatwi Ci pracę, i pomoże przebijać się w szczeblach ligowych.

Jak można grupować? Możliwości jest wiele.

Bardzo dużo zależy od sportu i poziomu rozgrywek, więc poniższe przykłady są wyrwane z kontekstu:

  • W ciągu jednej jednostki na początku tygodnia można podzielić zawodników na:

A) kontuzjowanych,

B) grających mniejsze minuty lub nie grających wcale,

C) zawodników podstawowych i grających dużo,

D) juniorów i perspektywicznych zawodników.

Każda z grup trenuje z inną intensywnością i objętością ze względu na rozegrany mecz.

  • W środku tygodnia, gdy intensywność treningu jest najwyższa a objętość równa dla całego zespołu można podzielić pracę grupową według pozycji lub warunków fizycznych:

A) Piłka nożna: (np. bramkarze, skrzydłowi, środkowi obrońcy i defensywni pomocnicy, napastnicy i tzw. 10tki)

B) Koszykówka (zawodnicy obwodowi, podkoszowi, skrzydłowi).

  • Innym sposobem, który sprawdza się z drużynami młodzieżowymi jest podział grup na:

A) budujących masę mięśniową (grupa hipertrofii), czyli wszyscy zawodnicy, który muszą nabrać nieco „ciała” aby dogonić grupę pod względem fizycznym, lecz posiadających dobre fundamenty techniczne i koordynacyjne

B) grupę silnych ale mało zaawansowanych ruchowo i koordynacyjnie zawodników, którzy otrzymują więcej ćwiczeń dynamicznych i koordynacyjnych,

C) grupę najsłabszych fizycznie – Ci zaś skupiają się na fundamentach,

D) grupę specjalnych potrzeb (np. osoby z różnymi schorzeniami częstymi dla młodych zawodników – np. Osgood Schlatter, Scheuermann, bóle kolan i pleców różnego pochodzenia i inne)

Zawężając grupy, łatwiej ocenić potrzeby i dobrać parametry bez ryzyka nadmiernego skomplikowania spraw i wprowadzania niepotrebnego chaosu. Ci zawodnicy, którzy będą chcieli pracować dodatkowo, lub bardziej indywidualnie, znajdą swój sposób na realizację dodatkowych treningów czy to poprzez realizację przygotowanego planu, czy poprzez dodatkowo rozpisane poszczególne ćwiczenia. Przesadzając w jedną (zbyt skomplikowany program, za duża ilość grup), bądź w drugą (trójbój dla wszystkich) stronę – wyjdziesz na osobę nadgorliwą, lub byle jaką – a jako dobry trener nie chcesz być ani jedną ani drugą z nich!

3. TO, ŻE CI NA KIMŚ ZALEŻY JEST WAŻNIEJSZE OD TEGO CO WIESZ!

„Players don’t care how much you know, until they know how much you care”.

Wybierając pracę trenera przygotowania motorycznego, już na starcie pozbawiasz się „splendoru i blichtru” – jeśli chcesz zostać „Samcem (lub Samicą 😉 ) alfa”, przebywać w świetle reflektorów i być „na językach”, to Twoja uwaga powinna przenieść się w kierunku zostania trenerem głównym lub zawodowym sportowcem. Praca trenera przygotowania fizycznego, z automatu powiązana jest z osobą „wspomagającą” wcześniej wymienionych aktorów głównych. Smutną prawdą jest to, że trenerzy przygotowania motorycznego najczęściej są najlepiej wyedukowanymi, pod względem stricte naukowym, osobami w klubie. Tą wiedzę należy wykorzystywać dla dobra organizacji, sztabu i zawodników, a to oznacza w wielu przypadkach schowanie własnego EGO do kieszeni i edukację poprzez sztukę kompromisów i umiejętności miękkich.

Niewłaściwą taktyką jest próba przewracania do góry nogami całej organizacji i udowadniania wszystkim, że się mylą!

Po pierwsze, to nie prawda, że wszystko w organizacji jest złe, a wszyscy wokół nie mają racji.

Po drugie, istnieje coś takiego jak specyfika i kultura danego środowiska, która buduje pewne przekonania i tradycje, tworząc owe środowisko. Nie naprawisz występujących błędów w danej organizacji za pomocą rewolucji, musisz wykonywać codziennie ciężką, mrówczą robotę.

Pokazując, że Ci zależy, zyskujesz zaufanie, a to jest podstawa do stopniowego wprowadzania zmian. Zmieniając zawodników i ich przyzwyczajenia na siłę, zwykle uzyskasz efekt odwrotny do zakładanego. Nadmierna krytyka i usilne udowadnianie komuś, że robi coś źle sprawia, że zawodnicy czują się atakowani, przez co włączają mechanizm ochronny i utwierdzają się jeszcze bardziej w swoich przekonaniach.

Należy pamiętać, że zawodowi sportowcy to też ludzie i mają swoje uczucia i problemy życia codziennego. Empatia i dobra komunikacja otworzą Ci drzwi do zaufania. Jeśli zawodnicy uwierzą w Ciebie i w Twoje dobre intencje, to uwierzą w Twoje metody treningowe. To jedyna możliwość żeby wspólnie odnosić sukcesy. To samo dotyczy sztabu szkoleniowego, trener przygotowania motorycznego jednocześnie musi dbać o zawodników jak i wspierać cele postawione przez organizację i sztab – dlatego dobra komunikacja i zaangażowanie w proces jest kluczowe. Nie jest łatwo jednocześnie żyć dobrze z zawodnikami i zorganizować im bardzo ciężki okres przygotowawczy, do tego pracować z trenerem głównym tak, aby wspólna praca się zazębiała a nie była kontr-produktywna. Aby odpowiednio odnaleźć się w organizacji i prawidłowo pracować, sama (nawet nieprzeciętnie wielka) wiedza nie wystarczy, dopóki jest problem z empatią, komunikacją, a intencje są nastawione do wewnątrz a nie na zewnątrz.

Ciąg dalszy nastąpi…